"Nasz Dziennik" informuje, że: „prokuratura w trybie pilnym zleciła przeszukanie posesji ministerstwa spraw zagranicznych. Sprawa ma dotyczyć zniszczenia dowodu osobistego Tomasza Merty, do którego mogło dojść właśnie w MSZ.”
Jest dobrze a będzie jeszcze dobrzej, bo Niezależna Prokuratur działa z szybkością zawrotną. Dopiero przecież w początkach października 2011 ten temat wypłynął a już dziś zostają podjęte stanowcze kroki.
Pragnąc przyczynić się do rozwiązania tego problemu, 14.10.2011 zaproponowałem następujące scenariusze zdarzenia. Może ich przypomnienie pchnie na odpowiednie tropy śledztwo Niezależnej Prokuratury, tak aby Niezawisłe Sądy miały pełny materiał do wydania jedynego słusznego wyroku.
Oto ten scenariusz uwzględniający dwa warianty zdarzenia:
Worek dotarł do resortu - tzn. do MSZ na Szucha (a może gdzie indziej?)
1. Załóżmy że na Szucha,
2. Jeżeli dotarł to chyba ktoś pokwitował jego przyjęcie (data, co to jest, kto za przesyłkę odpowiada) i zaniósł do jakiegoś magazynku (bo chyba nie leżał w sekretariacie, czy portierni)
3. Po jakimś czasie ktoś stwierdził "A co to tu tak śmierdzi? Wywalmy ten syf".
4. Ten osobnik lub jego przełożony zarządził utylizację, czyli:
a. na miejscu - panie Zdzisiu spalić to zaraz. (ciekawe gdzie?)
b. zlecić na zewnątrz - panie Heniu oddajcie to do utylizacji.
5.a. Zdzisio wrzuca worek (nie rozpakowując bo śmierdzi) do ognia - a tu nagle przylatuje zleceniodawca (bądź inny osobnik) z wytrzeszczem i spocony (musiał się przecież spieszyć), że tam pamiątki są przecie, itp, itd. Zdzisio bohatersko zalewa ogień.
5.b. Henio wysyła (lub zanosi osobiście) do spalarni. Wór do ognia wrzucają, a tu telefon do palacza (skąd go mieli?) co by szybko wyszarpnąć go z czeluści pieca bo .... itd.
Może są jakiś inne warianty, ale te są chyba całkiem niezłe.
Proszę Niezależną Prokuraturę o informację, który wariant okazał się prawdziwy – nie oczekuję na wdzięczność – świadomość, że pomogłem zupełnie mi wystarczy.
