piko piko
501
BLOG

Ulica, Urząd, Człowiek …

piko piko Polityka Obserwuj notkę 17

Centrum Warszawy. Ulica Mokotowska. Historyczna, zadbana, zabudowa z okresu dwudziestolecia międzywojennego, sporo budynków secesyjnych z przełomu 19. i 20. wieku. Na jednym z nich pod nr 50. widnieje tablica głosząca, iż mieszkał tu Józef Piłsudski. Warto zobaczyć piękną klasycystyczną kamienicę pod nr 51/53. Przy tej ulicy mieściła się szkoła Hipolita Wawelberga i Stanisława Rotwanda kształcąca inżynierów z różnych dziedzin (elektrotechnika, lotnictwo), pod nr 15. w byłym Pałacyku Cukrowników mieści się Instytut Adama Mickiewicza a w okolicach pl. Zbawiciela jest Teatr Współczesny.

 

Obecność sklepów, sklepików, ekskluzywnych salonów i restauracji (Adler, Roma, Przegryź, Dyspensa, …) oraz biur powoduje, że panuje na niej ruch, że ulica żyje.

Ulica jest jednokierunkowa, wąska, po modernizacji kosztem chodnika wyznaczono miejsca parkingowe. Jedynie wjazdy do bram stanowią naturalną przecinkę w gęstwie stojących aut.

Ruch pieszych i pojazdów uregulował się samoistnie, w sposób naturalny, czyli najbardziej logiczny. Jak trzeba przejść na drugą stronę to robi się to wówczas, gdy napotka się wjazd do bramy lub jak kto woli, to się przeciska między parkującymi samochodami. Kierowcy poruszają się wolno, bo droga wąska, co chwila ktoś wjeżdża, bądź wyjeżdża z chodnika, piesi sobie przechodzą w dowolnych miejscach. Nie ma specjalnych konfliktów, chyba że ktoś kogoś przystawi. Ale trąbienie z reguły wystarczy by intruz odjechał.

Pewnego dnia pojawił się płot przegradzający chodnik. Firma, która przeprowadzała remont i modernizację jednej z kamienic, zajęła na składowisko część trotuaru łącznie z miejscami parkingowymi. Ludzie napotykając siatkę na swojej drodze albo przechodzili na drugą stronę ulicy – akurat jest tam wjazd, albo omijali przeszkodę idąc po jezdni. Cała sytuacja była lekkim utrudnieniem zarówno dla kierowców i pieszych – inaczej być nie mogło, natomiast wytworzyły się od razu naturalne zasady odpowiadające nowej sytuacji - piesi i kierowy byli bardziej ostrożniejsi i jakby nawet uprzejmiejsi.

I w to naturalne środowisko uliczne, które samo się regulowało wkracza Urząd.

Normalnie to straż miejska jedyne, co robiła to pilnowała parkowania. Teraz Zarząd Dróg mógł się wykazać inicjatywą. Jak jest budowa i pas ruchu zajęty to trzeba działać zgodnie z instrukcją.

Co wymyślono?

Po dwa miejsca parkingowe po obu stronach uliczki obstawiono znakami zakazu postoju i zatrzymywania, na ulicy przyklejono żółte pasy dla pieszych, powieszono na płocie tablicę z napisem „Przejście drugą stroną ulicy” i żeby uważać, bo budowa i coś na głowę może zlecieć.

Jaki uzyskano efekt krótkoterminowy?

Pasy na okrągło się odklejały, miejsca oznaczone znakami zakazu były nagminnie zajęte przez parkujących, ludzie szli ulicą jak uprzednio, straż miejska wlepiała mandaty i zakładała blokady, kierowcy byli wnerwieni.

Jaki był i jest efekt długoterminowy?

- straż miejska po dwóch tygodniach zaprzestała karania kierowców,
- ludzie i tak przechodzili przez jezdnię tam, gdzie było im wygodniej, czyli na przykład na wysokości bram lub szli wzdłuż płotu jezdnią,
- utwierdzono po raz kolejny, że urząd musi być tępy, władza jest opresyjna a przepisy głupie.

 Jedynym lekko jasnym punktem było odstąpienie od zakładania blokad. Był to znak, że jednak ktoś starał się zachować po ludzku pomimo urzędniczego gorsetu.

Dlaczego tak jest?

Bo Urząd ma to do siebie, że:
- musi sobie znaleźć zajęcie, z sensem czy bez - to mało istotne,
- jest nieelastyczny, nie potrafi zareagować logicznie na zaistniałą sytuację,
- musi mieć pretekst by dyscyplinować obywatela i skubać go z kasy,
- ma nad sobą wyższy Urząd, przed którym musi się spowiadać,
- wyższy Urząd jest jeszcze bardziej opresyjny od niższego,
- panuje coraz większa głupota u władzy,
- ludzie jeszcze zachowują resztki zdrowego rozsądku.

piko
O mnie piko

Jaki jestem? Normalny - tak sądzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka