Pan wróbelek
Pan wróbelek
piko piko
1986
BLOG

Ja, pizza, wróbelek i ewolucja

piko piko Rozmaitości Obserwuj notkę 66

Ciepłe spokojne popołudnie, schludne stoliki, nad nimi parasole z nazwą piwa, obok stragan z warzywami i owocami wciśnięty między chodnik prowadzący do metra i trawnik. Śliczna dziewczyna o powierzchowności aktorki z „Miasta kobiet” Felliniego podaje mi pizzę o nazwie Diabelska. Piwo sam sobie przyniosłem. Jem pomału, obserwuję ludzi przechodzących tam i z powrotem, nic specjalnego się nie dzieje, można powiedzieć - nuda i powszedniość. I bardzo dobrze.

Poza mną pizzernia nie ma gości, siedzę w ogródku w zasadzie sam ze swoimi problemami, piwem i kawałkiem placka. W głowie mam różne myśli, po części związane z ostatnio napisanym tekstem o ewolucji.  
Okazało się jednak, że nie jestem sam. Na płotku zrobionym z białych sztachetek siedzi kilka wróbelków, patrzą na mnie, a w zasadzie na moją pizzę i poćwierkują niecierpliwie. Wiem o co wam chodzi pompony wścibskie. Odrywam kawałek czystego, bułkowatego brzegu i rzucam. Zanim kawałek doleciał do kostki już jeden z osobników złapał go w dziób i czmychnął. Ta akcja spowodowała zlot wróbelków z najbliższej okolicy.

Jedzenie pizzy w samotności nie jest jakimś specjalnie ciekawym zajęciem. Bliska obecność ptaszków, do tego nie specjalnie strachliwych była przyjemna. Poza tym postanowiłem się im dokładnie przyjrzeć i poobserwować ich zachowania osobnicze i społeczne.

O wróbelkach wiemy sporo, już poeta pisał:

Wróbelek jest mała ptaszyna,
wróbelek istota niewielka,
on brzydką stonogę pochłania,
Lecz nikt nie popiera wróbelka

Więc wołam: Czyż nikt nie pamięta,
że wróbelek jest druh nasz szczery?!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
kochajcie wróbelka, dziewczęta,
kochajcie do jasnej cholery!


Fakt -  wróbelek jest niewielki, waży około 30 gramów, odżywia się nasionami i niewielkimi owadami, o stonogach naukowcy milczą. Natomiast wiem, że lubi również okruszki z pizzy diabelskiej. Towarzysząca grupa składała się z męskich, żeńskich i młodocianych osobników. Były jednostki odważne i nachalne, byli spryciarze działający z zaskoczenia i jak w każdej grupie były pierdoły, którym wszyscy zabierali zdobycz sprzed dziobka.

Patrząc na małe latające istoty podziwiałem sprawność ich zmysłów, szybkość reakcji, niesamowity wzrok, inteligencję w działaniu. Jeżeli przez dłuższy czas nie pojawiał się okruszek, jakiś wewnętrzy timer powodował, że traciły zainteresowanie i gdzieś znikały, ale wystarczyło że rzuciłem kawałek bułki, a natychmiast nie wiadomo skąd pojawiał się ptak. Wyglądało jakbym był cały czas pod obserwacją, jakby miały mnie na swoim radarze.

Wróbelek stanowi całkowity, kompletny zoptymalizowany układ biologiczny. W pewnym momencie widziałem w nim nie ptaka tylko sprawnie działającą maszynę termodynamiczną, majstersztyk inżynieryjny w bardzo estetycznej formie. Wykonywane ewolucje powietrzne na minimalnej przestrzeni z maksymalną prędkością i precyzją, świadczą o tym jak sprawny jest system nawigacyjny i sprawny mechanizm latania. Patrząc z punktu widzenia optymalności w działaniu, to nie widać nic co trzeba by ulepszyć w jego funkcjonowaniu. Wróbelek na swój sposób osiągnął ewolucyjną doskonałość.

Można powiedzieć – ok, ale zmiana środowiska może wymusić zmiany w funkcjonowaniu i wyglądzie wróbelka. Zapewne tak, tylko będą to zmiany kosmetyczne związane z ubarwieniem, drobnymi zmianami morfologicznymi, czy odpornością na warunki zewnętrzne. Nie bardzo widzę, jak z wróbelka ma powstać „coś innego” niż trochę inny wróbelek, np. super wróbel wielkości jastrzębia, wróbel dzięcioł albo pokryty łuskami „wróbel pterodaktyl”.

Zobacz galerię zdjęć:

Pani wróbelkowa
Pani wróbelkowa
piko
O mnie piko

Jaki jestem? Normalny - tak sądzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości