piko piko
674
BLOG

Bardzo ważna, aktualna sprawa - tenis

piko piko Polityka Obserwuj notkę 19

Chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami związanymi z mającymi obecnie miejsce ważnymi i ciekawymi wydarzeniami. Tak, tak wszyscy wiemy o czym mówię – będzie oczywiście o tenisie.
Z powodów zdrowotnych nie będę mógł grać przez dłuższy czas, więc chociaż coś napiszę w tym temacie – to jakby jeden powód. Drugi, głębszy, objawi się od razu na początku tekstu.

Notka w zasadzie jest skierowana do każdego, również do osób nie specjalnie interesujących się sportem a tenisem w szczególności. Nie będzie w niej nic o pieniądzach, układach, organizacjach tenisowych, rankingu. Nie będzie nic o sprzęcie, o dopingu, o ładnych i brzydkich kobietach, o dobrych i złych facetach.

Więc o czym będzie? Będzie o trudności, złożoności i pięknie tej dyscypliny, o predyspozycjach nie tylko fizycznych, ale i psychicznych, o charakterze, talencie i ciężkiej pracy.
Będzie też o współzawodnictwie, które jest esencją wszystkich dyscyplin sportu (i nie tylko sportu). Tyle wstępu.


Stoi sobie dwóch facetów w odległości ok 24m od siebie, w połowie tej odległości oddziela ich metrowa siatka. Istotą tej gry jest tak przywalić piłką za pomocą rakiety w pole przeciwnika (8m x 12m) aby ten jej nie odebrał. I czym tu się pasjonować? Można by takie pytanie zadać kibicowi każdej dyscypliny, np. co jest sensownego w tym, że 20 chłopa biega po trawniku za napompowanym skórzanym pęcherzem albo, że dwóch innych okłada się pięściami.

Skoro jednak mamy z takimi zjawiskami do czynienia na masową skalę, to coś musi być w człowieku, że potrzebuje takich podniet i to zarówno po stronie wykonawców jak i odbiorców. Oczywiście dziś, jak i dawno temu, pewne potrzeby, zjawiska są kreowane przez rządzących, ale bez naturalnego podłoża nic by z tego nie wyszło. Igrzyska zawsze były są i będą, to jest w nas.

Prawdopodobnie u podstaw sportu leży naturalna potrzeba rywalizacji, wykazania się byciem lepszym od innych. Z tym wiąże się zadowolenie z uzyskania szacunku i potrzeba potwierdzenia swojej wartości – jestem mistrzem, jestem najlepszy, jestem silny.
Widzowie zmagań „herosów” też czerpią z tego satysfakcję w postaci identyfikacji z wygranym (nasi wygrali, czyli jesteśmy dobrzy). Są oni też wzorcem do naśladowania, mogą motywować do działania.
Sport pełnił i pełni również rolę wentyla do upuszczania agresji tkwiącej w jednostkach i społecznościach. Czasami mam wrażenie, że różnego rodzaju rozgrywki to są takie mini wojny, ograniczone w czasie i miejscu, bez krwawych ofiar (nie zawsze).

Wróćmy do tenisa. Co wyróżnia tę grę na plus od innych? Według mnie wszystko J.
Porównałbym ją do starcia dwóch wojowników, rycerzy. Aby odnieść zwycięstwo w takim bezkrwawym pojedynku trzeba być dobrym na wielu polach – kondycji, techniki, sprawności fizycznej i co niemniej ważne - a w zasadzie równie ważne – cechować się odpornością psychiczną, mądrością i sprytem. Dopiero odpowiednia kombinacja tych cech może doprowadzić do zwycięstwa.

W grach zespołowych jest inaczej, widzimy pewien sprawnie (lub nie) działający wieloskładnikowy mechanizm i właśnie od jego zgrania zależy zwycięstwo. Oczywiście ważne są indywidualności, ale zespołowość jest podstawą.

W lekkiej atletyce (i innych sportach) przeciwnikiem nie jest konkurent, przeciwnikiem jest odległość, wysokość i czas. Konkurent może działać mobilizująco, ale do pokonania jest to co wymieniłem.
Tenis można by ostatecznie porównać do np. szermierki czy boksu, czyli bezpośredniego spotkania dwóch przeciwników.

Jest jeszcze jeden aspekt dyscypliny – strona estetyczna. Wymieniony boks w dobrym profesjonalnym wykonaniu to nie jest ordynarna młócka, wymaga on w brew pozorom strategii, opanowania, generalnie myślenia. Atak bez koncepcji z reguły kończy się „plombą w nos”. Jednak strona estetyczna (i zdrowotna) jest dla wielu nie do przyjęcia. W tenisie nie ma kontaktu bezpośredniego, co nie znaczy, że nie czuje się rywala. Piłka lecąca powyżej 200 km/h jest jak cios, który trzeba odeprzeć i samemu zaatakować.
Estetyka jest wbudowana w tenis, nie da się grać bez płynności w ruchach, bez odpowiedniego timingu, ruch w tenisie ma coś z tańca.

Na poniższym filmie w zwolnionym tempie można podziwiać Federera. Naprawdę polecam i nie chodzi o stronę sportową a estetyczną.



Na tym filmie widać pracę nóg w normalnym tempie.


 

Parę wyjaśnień odnośnie techniki dla tych co nie grają i nie znają się na tej dyscyplinie. Aby przebić skutecznie piłkę na drugą stronę siatki należy trafić ją w odpowiednim punkcie i czasie. To miejsce nazywa się punktem uderzenia a czas jaki na to mamy jest beznadziejnie krótki. Jak wcześniej pisałem odległość między zawodnikami stojącymi na liniach końcowych to ok. 24m. Serwis leci z prędkością ok. 200 km/h czyli 55m/s czyli jest mniej niż 0,5 sekundy na reakcję. Solidny forhend to powyżej  100km/h słabszy to 60-70 km/h czyli od odbicia piłki do jej powrotu są ok 2 sekundy. Optymalny punkt uderzenia (kontakt rakiety z piłką) to jest bardzo niewielki obszar mniej więcej na wysokości biodra zawodnika i +/- 5cm przód/tył.
Stąd podstawą jest szybkość w ustawieniu się do odbicia i przewidywanie kierunku uderzenia przeciwnika. Po prostu w ułamku sekundy trzeba znaleźć się tam gdzie trzeba i podjąć decyzję co robić.

Niektórych może dziwić lub nawet śmieszyć celebrowanie podania, konieczność zachowania ciszy, brak ruchu na widowni, minimalna ilość przedmiotów w obrębie kortu. A to się bierze właśnie z konieczności maksymalnej koncentracji potrzebnej do odbioru i zagrania piłki a jakiekolwiek zewnętrzne bodźce ją zaburzają.

Kolejna sprawa – w przerwach pomiędzy zagraniami wygląda jakby zawodnicy się snuli po korcie ospale i leniwie. Powodem jest oszczędzanie energii. Średnio pojedyncza wymiana trwa ok 7-15 sekund. By zdobyć  gema to średnio trzeba wygrać 6-10 piłek. Wysiłek w tym czasie jest taki jakby Usain Bolt przez  2 minuty nic innego nie robił tylko startował na setkę zatrzymywał się w miejscu i znów startował. Do tego dochodzi pomimo zmęczenia konieczność utrzymania koncentracji i precyzji zagrań.

Przykład precyzyjnego zagrania:


Jako potomek Wilhelma Tella pewnie było to dla niego naturalne. Trick próbowali powtórzyć Sharapova i Murray. Murray miał problemy z wcelowaniem w faceta, a Maria trafiła Djokovica w klejnoty.


Po raz kolejny nasuwa mi się porównanie do boksu. Mamy 3 minuty walki i minutę odpoczynku. Tu walka (gem) nie jest określona czasem (nieraz trwa i 10 minut) i mamy co nieparzystą sumę gemów minutę odpoczynku.

I na koniec rozważań sprawa chyba najważniejsza – mentalna – która sprawia, że tenis jest tak fascynującą, nieprzewidywalną grą. Posłużę się trzema przykładami.

Dawid i Goliat. US Open 2015:  Serena Williams nr 1na liścia WTA stoi przed szansą zdobycia Wielkiego Szlema w jednym roku. W finale ma do pokonania nierozstawioną Włoszkę Robertę Vinci. Faworytką 100% Amerykanka. I stało się - robokop, babochłop przegrał z chucherkiem. Miała wszystkie atuty po swojej stronie tylko jednego jej zabrakło – wytrzymałości psychicznej.


Wimbledon 2016 dwa piękne mecze
Roger Federer vs Marin Cilic. Roger faworyt  przegrywał 2:0 w setach w trzecim Marin był o krok od zwycięstwa. Przegrał 2:3.
Andy Murray vs J-O Tsonga. Faworyt Szkot Andy Murray prowadził 2:0. Coś mu się „popsuło w głowie” i dopiero wywalczył zwycięstwo w 5. Widać było po pierwszym secie, który był bardzo wyrównany, jak Francuz mentalnie „odpadł”. Przecież nie stracił umiejętności ani kondycji. Po prostu utrata jednej piłki, co skutkowało przegraniem pierwszego seta, zburzyła jego równowagę emocjonalną i spowodowało, że w 2 secie nie mógł trafić w kort.

I jeszcze jedna nauka z gry w tenisa o której się zapomina. Zagrałeś super piłkę, przeciwnik ledwo przebił, masz „wystawkę”, możesz go spytać w którą stronę chce dostać strzał, walisz ile fabryka dała i … SIATKA!
Po prostu nawet przy oczywistych i prostych sprawach należy zachować zimną krew i się nie podpalać. Idzie o to żeby zdobyć punkt a nie „zabić” przeciwnika czy rozwalić kort.

piko
O mnie piko

Jaki jestem? Normalny - tak sądzę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka