W poprzednim tekście opisywałem przygody ambasady RP w organizowaniu pokazu filmu "Smoleńsk". W jednym z ostatnich komentarzy napisałem:
Poczekajmy, ambasador szuka kolejnego kina do prezentacji Smoleńska. Zobaczymy jak inni zareagują.
Jest ciąg dalszy przygód - proszę wrócić do poprzedniej notki gdzie są linki z opisem kolejnych perypetii. Krótko - następne kino po wyrażeniu zgody na projekcję ostatecznie odmówiło.
Wniosek końcowy - Niemcy schodzą na psy. Można by do nich zastosować powiedzenie polnische wirtschaft.
Zamiast od razu rozesłać informację, że filmu "Smoleńsk" nie pokazujemy, to brakiem konsekwencji w działaniu wprowadzają zamęt.
Jeżeli w tak drobnej sprawie jak projekcja jakiegoś filmu fabularnego nie radzą sobie, to teraz możemy zrozumieć dlaczego mają taki problem z uchodźcami.